Fall Rot. Upadek Francji 1940 Robert Forczyk 7,9
ocenił(a) na 83 tyg. temu 36/2024
Robert Forczyk jest uznanym amerykańskim autorem z zakresu historii wojskowości II wojny światowej. Poza tym jest byłym oficerem US Army, co jest niezwykle unikalne, ponieważ jest teoretykiem i praktykiem w jednym. W dodatku ze świetnym warsztatem pisarskim.
W książce „Fall Rot” postanowił zmierzyć się z mitami dotyczącymi niemieckiej kampanii na Zachodzie latem 1940 roku i oddać sprawiedliwości Francuzom i ich armii.
Autor m.in. udowadnia, że głosy o tym, że armia francuska potrafiła tylko się cofać i cechowało ją niskie morale są bardzo niesprawiedliwe, ponieważ Francuzi walczyli naprawdę z ogromną ofiarnością. Bardzo często żołnierze byli wręcz zmuszani do kapitulacji przez swoich zwierzchników (jak od dawna oblężone forty na Linii Maginota, które kapitulowały dawno po zawieszeniu broni).
Nie jest prawdą twierdzenie, że Francuzi byli w ogóle nieprzygotowani i zaniedbywali rozwój techniczny, bo większość środków przeznaczyli na wyżej wspomnianą Linię Maginota, która okazała się kompletnie nieużyteczna. Forczyk przedstawia fakt, że Linia Maginota była w budowie tańsza niż niemiecka Linia Zygfryda. Po prostu umocnienia nie spełniły swojego przeznaczenia, bo Francuzi nie mogli odpowiadać za przygotowanie (a raczej jego brak) Belgów.
Jeżeli komuś w książce się obrywa, to właśnie Belgom. Ci pierwsi przez swoją fatalną politykę neutralności do samego końca oraz fatalne nieprzygotowanie i niskie morale w armii doprowadziły do opłakanej sytuacji zarówno swojej, jaki i sąsiada. Niestety w historiografii Belgia jest traktowana niezwykle łagodnie, a baty zbierają Francuzi, którzy nie mogli odpowiadać za lekkomyślność swojego sojusznika.
Natomiast antybohaterami całej kampanii są bez najmniejszych wątpliwości Philippe Pétain oraz bardzo mile wspominany w Polsce, głównodowodzący francuskich sił zbrojnych (od 19 maja, po dymisji Maurice’a Gamelina) Maxime Weygand, którzy im sytuacja Francji była gorsza, tym intensywniej spiskowali w celu zakończenia wojny i rozsadzenia rządu od środka. Torpedowali wszelkie inicjatywy premiera Paula Reynauda, który był za tym, żeby kontynuować opór. Niestety premier utracił armię i nie miał za dużo do powiedzenia. Winą Reynauda było, że wybrał złych ludzi na najważniejsze stanowiska w najgorszym możliwym momencie.
Innym człowiekiem, który w obozie Aliantów wydatnie przysłużył się Niemcom w ich błyskotliwym zwycięstwie był przyszły szef Imperialnego Sztabu Generalnego British Army marszałek polny Alan Brooke. Wojskowy został wysłany do Francji za zadaniem umacniania Francuzów w przeświadczeniu o niesłabnącym wsparciu Zjednoczonegp Królestwa, a na miejscu doprowadził de facto do praktycznego rozsadzenia sojuszu swoimi decyzjami o nagłym wycofywaniu wojsk brytyjskich bez uzgodnień z gospodarzami, co jeszcze dodało wody na młyn obozowi Pétaina i Weyganda w armii i rządzie umierającej III Republiki. Generalnie postawa Wielkiej Brytanii była także bardzo słaba względem Francji i pomoc wręcz kapała, gdy Francja po woli konała.
Osobną kwestią jest tytułowy „Fall Rot”, który wśród autorów, którzy popełnili książki o kampanii francuskiej jest traktowany bardzo po macoszemu i większość publikacji ogranicza się do opisywania wydarzeń do ewakuacji w Dunkierce, a późniejsze wypadki są opisywane w najlepszym wypadku bardzo lakonicznie.
Takie stawianie sprawy jest bardzo niesprawiedliwe zarówno dla Francuzów, jak i Niemców. Jak podaje autor decyzją Hitlera wojska miały płynnie przejść od „Fall Gelb” do „Fall Rot”, co prawdopodobnie przyprawiło niemieckich logistyków o zawrót głowy. Bez dłuższej pauzy miano zaopatrzyć wojska w ogromne ilości paliwa, smarów i części do pojazdów oraz jedzenia i amunicji dla walczących wojsk. Ofensywa miała rozpocząć się możliwie najszybciej, a wobec sparaliżowania linii komunikacyjnych przez działania wojenne (wysadzone mosty czy zniszczone tory) było to jeszcze bardziej utrudnione.
Najlepiej skalę wysiłku odda liczba łącznej wagi zaopatrzenia jaką Niemcy musieli dostarczyć z magazynów na front na co najmniej 50 tysięcy ton. Do przewozu takiej ilości zaopatrzenia potrzeba 200 składów kolejowych.
Sztabowcy z OKH (Oberkomando des Heeres, Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych) i OKL (Oberkomando der Luftwaffe, Naczelne Dowództwo Sił Lotniczych) mieli zadanie nie do pozazdroszczenia, ale mimo wszystko podołali i wyposażyli wojsko, które pokonując Francję w nieco ponad półtora miesiąca dokonało jednej z najbardziej błyskotliwych operacji w dziejach wojskowości.
Książka jest pozycją zdecydowanie dla fanów wojskowości i pozycją obowiązkową dla osób zainteresowanych wojskiem niemieckim w czasie II wojny światowej.
Widać także, że autor jest zawodowym wojskowym, bo mapy poglądowe są sporządzone z dużą dokładnością, ale jednocześnie są bardzo czytelne i łatwo jest je „czytać”. Dodatkowym świetnym dodatkiem do każdej mapy jest kalendarium z opisem wydarzeń ukazanych na mapie. Co prawda w pierwszej części (o „Fall Gelb”) mogłoby być ich o wiele więcej, ale w rozdziałach w których autor opisuje kolejne fazy „Fall Rot” map jest na szczęście już więcej.